Mijają
dwa tygodnie prób w studiu Flagstada. Cały ten czas trzymam się blisko
Brandona, by Alex nie mógł mnie skrzywdzić.
Dzisiejszego
ranka ponownie jadę do pracy z bratem. Tym razem zabrałam ze sobą Rosalie, gdyż
rodzicom wypadł niespodziewany wyjazd z Sierrah i Rynnah. Wchodzę do wielkiego
budynku z małą w nosidełku i kieruję się długim korytarzem do odpowiedniego
pomieszczenia. Moje obcasy stukają równo na drewnianym parkiecie. Brandon
kroczy tuż obok mnie i SMS-uje z Brennanem. Mamy jeszcze dwadzieścia minut.
Otwieram duże drewniane drzwi i wchodzę do studia. Alex siedzi w rogu i stroi
gitarę.
- Już
jesteśmy! - oznajmia Brandon i chwyta swój instrument.
Stawiam
nosidełko na podłodze obok swojego krzesła i wyciągam z niego córkę. Flagstad
podnosi na mnie wzrok i uśmiecha się. Ten sam czarujący uśmiech co wtedy.
-
Śliczna córeczka. - rzuca i odkłada gitarę na bok.
-
Dziękuję. - mówię cicho, gdyż nadal nie czuję się przy nim bezpieczna.
Rosie
odwraca główkę w stronę chłopaka, a kąciki jej ustek unoszą się lekko do góry.
- No
co śliczna? - pyta, podchodząc bliżej. - Mogę ją wziąć na ręce? - patrzy prosto
w moje oczy.
-
Tak. - podaję mu Rosalie i oddycham ciężko. Sam jego dotyk wytrąca mnie z
równowagi.
Liczę
do trzech i spoglądam na niego. Tuli malutką do siebie i szepcze do niej czule.
Może
się zmienił przez ten rok?
Nie.
Jeszcze dwa tygodnie temu chciał to powtórzyć.
- Już
wystarczy. - odbieram dziecko od niego i wkładam do nosidełka. - Poćwiczmy
trochę nim zjawią się pozostali muzycy. - zarządzam i chwytam w dłoń swoje
tamburyno.
Alex
i Brandon biorą swoje gitary i zaczynamy od szybkiego rozśpiewania, a potem 'Alright
Goodnight'.
Po
próbie Brennan, Brandon i Eian jadą na obiad do rodziny tego ostatniego. Biorę
nosidełko z Rosalie i ruszam do wyjścia.
-
Może Cię podwiozę? - proponuje Alex, zagradzając mi drogę.
- No
nie wiem... Wrócę taksówką. - odpieram i chcę go ominąć.
-
Podwiozę Cię. To nie problem. Zmieścimy się w moim Ferrari, o to się nie martw.
- chwyta nosidełko tuż obok mojej dłoni i z uśmiechem na ustach, patrzy w moją
stronę.
-
Naprawdę, nie trzeba. Masz chyba jeszcze trochę pracy, nie? - wymyślam, tylko
po to, by odpuścił.
-
Akurat dziś nie. Przygotowałem wczoraj lasagne, więc może wpadniesz do mnie? -
składa kolejną propozycję.
-
Jesteś cholernie uparty, Flagstad. Wracam do domu sama. Nie ufam Ci. - mówię
stanowczo, ale on dalej trzyma rączkę nosidełka.
-
Chyba czas to zmienić. - szepcze mi do ucha. Jest tak blisko, że czuję jego
oddech na skórze.
- To
wcale nie takie proste. Nie tak łatwo zapomnieć. - mówię, nie odwracając
wzroku.
-
Chcę tylko naprawić wszystkie błędy, a Ty mi to utrudniasz, kotku. - wolną ręką
obejmuje mnie w pasie.
Słyszę
głośne i szybkie bicie mojego serca. Jest zbyt blisko. Znów ten paraliżujący
strach.
-
Wszystko dobrze? Coś pobladłaś... - głos Alexa przerywa panującą ciszę.
-
Tak. Pójdę już. - pcham drzwi, lecz są za ciężkie.
-
Może jednak Cię odwiozę. - chłopak w jedną rękę bierze nosidełko, drugą chwyta
mnie w pasie. Prowadzi mnie do swojego Ferrari. Nie stawiam mu oporu, bo wiem,
że i tak nic nie zdziałam. Wsiadam do samochodu i jadę z nim do jego
posiadłości.
Co tu się zadziało...
OdpowiedzUsuńPowinna się drzeć "Ratunku! Brandon!"
A tak ją zostawili samą, samiusieńką z Flaggy'm...
Pozdrowionka i czekam na next.